Nie było mnie tu jakiś czas. Z wielu powodów. Bardziej i mniej prozaicznych. Ale wróciłem i spokojnie, nie zamierzam oczywiście zaprzestać dzielić się z Wami moimi emocjami biegowymi i zwykłą czystą radością z pasji. Dziś zabiorę Was do Rzymu. Tak, do "wiecznego miasta". Nawet teraz, kilka dni po powrocie do kraju, nie mogę chwilami uwierzyć, że byliśmy tam całą Rodziną i że po raz 9 (oficjalnie) pokonałem tam Królewski dystans 42 km 195 m.
Zapraszam Was w podróż nad Tybr.....