Czy zawsze musi być o bieganiu? Niekoniecznie. Choć kilka zdań o akcji biegowej z ubiegłego tygodnia też się znajdzie.
Dziś głównie chciałbym napisać o akcji Szlachetna Paczka, w której wraz z chórem The G Singers wziąłem udział. Nie trzeba było w ogóle przekonywać chórzystów do tego projektu, bo Oni też uważają podobnie jak ja, że WARTO POMAGAĆ.
Każdy z nas ma swoje problemy, i dla każdego z nas są one najpoważniejsze. Jednak to wcale nie musi oznaczać, żeby nie patrzeć na drugiego człowieka. W tym zabieganym naszym życiu warto czasami się zatrzymać, rozejrzeć dookoła. Wówczas będzie nam dane zobaczyć, że są osoby, którym trzeba pomóc. Dlaczego? Bo warto ...A jak jeszcze ta pomoc jest przemyślana to prawdziwy sukces.
Szlachetna Paczka to mądra pomoc. Sztab wolontariuszy dba o to, żeby rodziny którym się pomaga były godne tej pomocy. Co to znaczy? Pomaga się tym, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji nie ze swojej winy. Mimo wszystko w domach tych panuje wzajemny szacunek, miłość. Rodziny te próbują także radzić sobie na co dzień, jednak ze względu na wielkość problemów, które ich spotykają potrzebują pomocy. Naszej pomocy. Dlaczego nie mamy się podzielić tym co mamy. Czasami naprawdę nie wiele trzeba, żeby na twarzy drugiej osoby zagościł uśmiech.
Jako THE G Singers wybraliśmy Rodzinę, której zakupiliśmy podarunki. Od żywności, poprzez pościele, garnki, obuwie. Znalazły się też drobiazgi dla każdego z domowników. Zawieźliśmy pięknie zapakowane paczki do Sztabu Szlachetnej Paczki Grudziądz Gmina w Nowej Wsi. Podarowaliśmy także wolontariuszom kilka dźwięków naszych pięknych polskich kolęd. Pojechaliśmy także do Naszej Rodziny. Myślę, że w wigilię będziemy mogli sobie z uśmiechem na twarzy pomyśleć o tej skromnie żyjącej Rodzinie, bo na ich twarzach będzie uśmiech po trosze dzięki nam. A to bezcenne.
Niech żyje bezinteresowna pomoc w tej niełatwej rzeczywistości. Jestem dumny że mam tylu wspaniałych Przyjaciół.
Tak jak na wstępie napisałem będzie też o bieganiu. W ubiegłym tygodniu wraz z serdecznym kolegą Krzysztofem Zielińskim w czapkach Mikołaja pokonaliśmy kilkanaście kilometrów z plecakami pełnymi cuksów, które rozdawaliśmy napotkanym ludziom, głównie dzieciom. Hahaha, miny spotykanych były prawdziwym podziękowaniem za nasze wariactwo:). Były też pytania w stylu, kto nas sponsoruje i podejrzliwość wypisana na twarzy:). Warto było. Dzięki Krzychu za pomysł, i że o mnie pomyślałeś.
Drodzy Czytelnicy mojego bloga.
Życzę Wam, żebyście jak najlepiej spożytkowali ten wyjątkowy czas przedświąteczny. Rozdawajmy uśmiechy, dzielmy się, będzie nam się wszystkim lepiej żyło.
Dodam tylko, że nie jestem z żadnej sekty, nie biorę żadnych leków. Warto być dobrym, bo to wraca...
Pozdrawiam
Zygabiega
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz