Tak, Moi Drodzy! To już 5 lat w biegu ....dziś kilka słów refleksji...Zapraszam!
meta debiutu maratońskiego w Poznaniu w 2012 roku |
Ostatnio dzieci powiedziały mi, że nie pamiętają czasów kiedy nie biegałem. To rzeczywiście już kawałek czasu. Jednak początki były trudne. Bardzo trudne. Możecie przeczytać pierwsze wpisy z bloga tam jest o "raczkującym" Zygabiega. Nie chciałbym raz jeszcze tego opisywać. Chciałbym się bardziej skupić na tym co dało mi bieganie. Jak to wszystko postrzegam z dzisiejszej perspektywy.
Z pewnością bardziej zdrowo żyję. Żyję lżejszy o jakieś 23-24 kg. To sporo. Na bieżąco dostarczam organizmowi endorfin paląc kalorie w przyjemny sposób. Nie rdzewieje na fotelu. Owszem, zdarzają się kontuzję. Ale jak to mówi Jarek Niedzwiecki, mój znakomity kolega ortopeda: "jest przebieg, jest zużycie:)". Ale ja tak wolę. Śmiem twierdzić, że byłbym w gorszym stanie fizycznym, a przede wszystkim psychicznym, gdybym nie biegał. Jarku dziękuję Ci za opiekę i fachowe rady.
Te 5 lat, to sumienne treningi. To tysiące kilometrów w słońcu, deszczu, przy wietrze, podczas urlopów, bardzo wcześnie rano, późnym wieczorem. To znajdowanie czasu na trening tak, aby "nie cierpiało" życie rodzinne. Logistyka. To kolejna umiejętność, w której, poprzez bieganie wyspecjalizowałem się. To nie jest łatwe, ale też nie jest trudne. Wystarczy chcieć i poukładać sobie tak dzień, żeby nie rezygnować z treningów kosztem "obowiązków" domowych. Chciałbym w tym miejscu podkreślić, że nigdy nikt w domu mi nie powiedział....znowu idziesz biegać. To niewątpliwie sukces, tak uważam. Jednak dbam o to, żeby we wszystkim znaleźć równowagę. Póki co udaje się.
Moja Rodzina to najlepsi i najwierniejsi kibice. Staramy się jeździć razem na zawody biegowe. To nie tylko czas na bieganie, ale czas wspólnie spędzony , przy okazji zwiedzamy nowe rejony naszej przepięknej Polski. Te wspomnienia zawsze będą nasze wspólne. Już na zawsze. Dzięki Madziu, dzięki Rochu, dzięki Tosiu!!!!!!
Dodam tylko, że dzieci i Madzia także biegają....bo chcą....sami z siebie. Nie ma ciśnienia, nie ma musu...
moi kibice podczas Półmaratonu Świętych Mikołajów w Toruniu 2012 r. |
Chatka Puchatka - Bieszczady 2016 r. |
Madzia podczas 1 półmaratonu Śladami Bronka Malinowskiego |
W ciągu tych 5 lat dokonałem takich rzeczy, które wcześniej wydawały mi się nieosiągalne. W sumie, muszę przyznać, że to takie rzeczy o których nawet nie śniłem, nie myślałem. A jeśli nawet przez nieuwagę pomyślałbym o sobie jako maratończyku, to chyba umarłbym ze śmiechu. Jednak można. Stałem się maratończykiem, ultramaratończykiem, triatholonistą. Głównie dzięki sobie, swojej wytrwałości, systematyce. A to jeszcze nie koniec. Stawiam sobie kolejne cele. Mam nadzieję, że jeśli dopisze zdrowie, to przebiegnę jeszcze wiele, wiele kilometrów i to w różnych miejscach w Polsce i nie tylko.
Niewątpliwie największym moim osiągnięciem jest dwukrotnie ukończony Bieg Rzeźnika - 78 km w Bieszczadach, czerwonym szlakiem z Komańczy do Ustrzyk Górnych. Dwukrotnie tego dokonałem w parze z Marcinem Fabińskim. M&M Grudziądz, pod takim szyldem biegliśmy tam w górach. To były wyjątkowe zawody. Na zawsze będą już dla mnie szczególnie ważne. Dzięki Marcin.
Trochę mam mętlik w głowie. Co jeszcze chciałbym Wam powiedzieć po tych 5 latach. Z pewnością jeszcze to, że poznałem wielu, wielu wspaniałych ludzi. Miałem okazję spotkać także osoby z pierwszych stron gazet. Chwila rozmowy z Robertem Korzeniowskim, Iwoną Guzowską, Pawłem Januszewskim, czy Krzysztofem Buczkowskim to bardzo miłe wspomnienia. To także zadziało się dzięki bieganiu.
z Pawłem Januszewskim Mistrzem Europy na 400 m z Budapesztu w 1998 r ( Bieg na 10 km RUN Toruń 2013 r.) |
współzawodnictwo z Iwoną Guzowską podczas 1/4 Ironmena Garmin Irontriathlon Malbork 2013 r. |
wspólny trening biegowy z Krzysiem Buczkowskim, reprezentantem Polski na Żużlu |
Na koniec rzecz chyba najważniejsza. Dwa dni temu mój syn umówił się z kumplami na...bieganie. Ma niecałe 12 lat. Nikt Mu nie podpowiadał, chciał po prostu. W Walentynki dzieci miały wybór pomiędzy ciastem w knajpce albo wyjazdem do Aqua parku do Kwidzyna...i pojechaliśmy do Kwidzyna.
Tak, tak. Czym skorupka za młodu.....To największy sukces. To o to chodzi w tym całym szaleństwie. Pokazujemy dzieciom jak można żyć.....
Dziękuję za uwagę. Dziękuje Wam, że jesteście, że mnie wspieracie i motywujecie!!!!
Dziękuję moim Przyjaciołom Biegowym którzy finansowo pomagają mi realizować moją pasję, która stała się niezwykłą codziennością....
po 30 km na stadionie..... |
Życzę Wam zdrowia!
Z wyrazami wdzięczności, że Jesteście!
Zygabiega
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz