niedziela, 27 kwietnia 2014

Kolejny etap przygotowań do Rzeźnika

Spodziewam się już zniecierpliwienia z Waszej strony. Dwa tygodnie i cisza. Nie zawsze jednak są sprzyjające warunki do pisania. Sporo mam ostatnio pracy. I skupiam się także na treningach. To tyle w temacie usprawiedliwienia.

W poniedziałek, po maratonie miałem wolne od pracy. Pojechałem przed południem do grudziądzkich Solanek. Tam dzięki uprzejmości Prezesa Geotermii, Team M&M Grudziądz mamy karnety na wejścia na część basenową i sauny. W tym miejscu chciałbym serdecznie podziękować Panu Marcinowi za wsparcie. Ważne to dla nas. Kilka chwil w saunie i basenach przyniosło ulgę dla nóżek, które dzień wcześniej niosły mnie w Warszawie.
Wtorek, niestety już w pracy. I tu chwila milczenia....Dzień ten jednak spowodował, że musiałem wyjść już na trening. Tak jak napisałem na facebooku, życie bez pasji-biegania byłoby nie do zaakceptowania. Rzeczywistość z perspektywy biegacza jest zupełnie inna. Oczywiście główną siłą jest Rodzina, ale to przecież inny wymiar.
Ponad 10 km we wtorek przyniosło mi ulgę. Byłem też zadowolony z faktu, że już po dwóch dniach po maratonie czułem się fizycznie całkiem nieźle.
Kolejne dni, kolejne treningi. Marcin dochodził do siebie po małej kontuzji i przerwie. Dzielnie przyjmował zastrzyki, które czuł, że niosą spodziewany efekt.
W czwartek, 17 kwietnia, pojechaliśmy z Marcinem do Gdańska, do sklepu Biegosfera, żeby zakupić nowy sprzęt pod kątem Rzeźnika. Tu kilka zdań o tych, dzięki którym mogliśmy tam pojechać. Miejski Ośrodek Rekreacji i Wypoczynku na czele z Izą Piwowarską, Wydział Kultury Sportu i Promocji Urzędu Miejskiego z Małgorzatą Sadowską - Rodziewicz oraz Visscher Caravelle Poland Sp z o.o. Dzięki Państwu możemy realizować naszą pasję. Ktoś może powiedzieć, że to tylko bieganie i jakie tu nakłady finansowe są potrzebne. Jasne, i nie można się z tym kimś nie zgodzić. Jednak, pewne projekty, wymagają oprócz ciężkiego treningu już pewnego doposażenia. Takim projektem jest w naszej ocenie Bieg Rzeźnika. Ten ekstremalny ultramaraton górski wymaga profesjonalnego sprzętu, żeby móc skupić się tylko na walce z bólem podczas pokonywania kolejnych kilometrów.
Fundusze którymi dysponowaliśmy zostały naszym zdaniem dobrze wykorzystane. Marcin zakupił buty Brooksy Cascandia 9, ja Mizuno Wave Harrier. Staliśmy się posiadaczami super kurtek biegowych Asics Fuji i kolanówek kompresyjnych. Zostało jeszcze odrobinę "grosza", może starczy na plecaki.
Byliśmy zachwyceni i wracaliśmy bardzo podekscytowani:))
W weekend oczywiście musieliśmy wypróbować sprzęcik. W towarzystwie Macieja (brat Marcina) i mojego szwagra Mikołaja polansowaliśmy się sarnom w rudnickim lesie. Buty pięknie trzymają się podłoża. Ufamy, że na szlaku w Bieszczadach także się sprawdzą.
Reasumując, wchodzimy w kolejny etap przygotowań do czerwcowej przygody. Mamy już część sprzętu. Pewne plany jeszcze w tej kwestii przed nami.
Ale przede wszystkim biegamy. Ciężko trenujemy. Ale mamy cel!!! Bez tego trudno żyć....

Na końcu jeszcze jedno zdanie o osobach, które wcześnie mnie osobiście wspierały w mojej pasji. Pamiętam o Was, i biegam w tej mojej ulubionej koszulce. Chciałbym podziękować także Pani Marlenie Masłowskiej z firmy Podmar. Dzięki Marlenko za wsparcie nie tylko finansowe.

Za tydzień spotykamy się na starcie II półmaratonu Śladami Bronka Malinowskiego. 3 maja w Grudziądzu pobiegniemy dla naszego Bronka. Pomyślcie o Nim przebiegając przez most...ja tam zawsze patrzę w niebo..

Zygabiega



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz