niedziela, 6 września 2015

Biegowe zwiedzanie Grudziądza- Rudnik - część II

Witajcie.
Weekend. Wietrzny weekend. Bieganie na otwartych przestrzeniach podczas wiatru i nie daj Bóg deszczu, nie jest najbardziej optymalne. Stąd też pomysł na weekendowe bieganie po lesie rudnickim. A to proszę Państwa świetna okazja na kolejną odsłonę biegania po Grudziądzu. Zapraszam Was na idealne bieganie po lesie.


Tak jak każdy biegacz szukam podczas weekendu możliwości na dłuższe wybieganie. To naturalne że podczas soboty i niedzieli dysponujemy luźniejszym czasem. W sobotę jednak postanowiłem z rana ...dłużej pospać..tak, tak, sen także jest jednostką treningową i uważam osobiście, iż niezwykle ważną. Mając na uwadze, że w niedzielę muszę rano wstać, bo mamy śpiewanie z chórem The G Singers, łatwiej było mi podjąć taką decyzję sobotniego poranka.
Przedpołudnie sobotnie to czas porządków w rytmie Zbigniewa Wodeckiego, oj, gorąco polecam ten album, pyszne muzyczne danie.
Po obowiązkach czas na przyjemności. Dupsko w auto i wyjazd w stronę Rudnika. Lubię biegać w lesie, lubię biegać w lesie podczas wiatru. Raz, że spokojniej, dwa, że wówczas las mówi, śpiewa...Nie potrzebuję słuchawek z muzyką w uszach, słucham drzew....biegnę i słucham, rozmawiam ze sobą, słucham, uśmiecham się, biorę głębokie oddechy...optymalnie.
Las Rudnicki jest świetną alternatywą dla biegaczy w Grudziądzu. Przecież nie muszę nikogo przekonywać, że bieganie w lesie to same pozytywy. Las w bliskości miasta to niezwykłe szczęście dla braci biegowej i nie tylko.
Las Rudnicki to jezioro rudnickie. To miejsce jednego z moich ulubionych biegów, a mianowicie Biegu Trzech Plaż. W pierwszy weekend wakacji plaża miejska, stomilowska i dzika goszczą biegaczy podczas 7 kilometrowej trasy wspomnianego biegu. Świetna organizacja, dobra pogoda, fajne miejsce tworzą niezapomnianą atmosferę tej imprezy.




Po wizycie na miejskiej biegnę dalej w stronę stomilowskiej, jednak wbiegam w wyjątkowe miejsce naszego lasu.


Tu czas się zatrzymał. Zegar przyrody i zegar historii. Stary las, stare drzewa, miejsca z czasów II wojny światowej. Jak nie kochać takich miejsc biegowych.
Czas do domu. Naładowany w sobotnie południe pozytywnymi endorfinami, postanowiłem że w niedziele zabieram Rocha w to miejsce. Więc i niedziela spędzona najlepiej. Łącznie niemalże 27 km. Rano w niedzielę śpiewanie z Przyjaciółmi ze The G Singers, później aktywnie spędzony czas z Rochem (zdążyliśmy przed deszczem), a teraz rodzinne popołudnie.
Życzę Wam dobrego tygodnia. Wbiegamy w nowy tydzień, w nowe wyzwania. Damy radę!!!Na koniec zdjęcia z soboty i niedzieli.






Serdeczności
ZygaBiega

1 komentarz:

  1. Jakoś tak było mi potrzebne aby ktoś nazwał sprawy po imieniu i wypowiedział słowa "damy radę". A w ogóle to wyobrażasz sobie jeden dzień, który spędzasz w kapciach i ani w głowie ci bieganie??:)))) pozdro, pozdro...

    OdpowiedzUsuń