sobota, 31 grudnia 2016

Jaki był 2016 rok....

Dobry, nawet bardzo dobry. Pewnie, ktoś może powiedzieć, że cały rok borykałem się z kontuzją...ale jak to mówi mój "nadworny" znakomity Ortopeda Jarek Niedźwiecki "Jest przebieg, jest zużycie":)
Jednak wśród najbliższych kończymy ten rok w komplecie, i cóż może być ważniejszego?
Rodzina zdrowa, sprawdzeni Przyjaciele wokół, więc 2016 zamykam zadowolony patrząc jednocześnie z optymizmem w nowe...A jakie będzie? Ufam, że równie fascynujące.

2750 km w tym roku w nogach. Sporo imprez, m.in. IV półmaraton śladami Bronka Malinowskiego, Maraton w Rzymie (nadal nie wierze że udało się nam polecieć z dziećmi) , Maraton w Poznaniu, Zimowy Maraton Bieszczadzki, Ultramaraton Chudy Wawrzyniec 54 km...Mnóstwo wspomnień, nauki, doświadczenia. Sporo czasu spędziłem z samym sobą. Dużo ze sobą rozmawiałem. To wszystko, mam nadzieje,  zaprocentuje dla mnie i moich bliskich, dla których staram się być coraz lepszy.
Już w czasie świątecznym dziękowałem Najważniejszym dla mnie. Jednak wychodzę z założenia, że tego nigdy za wiele. Madziu, Rosiu, Tosiu...Kocham Was i cieszę się, że mam Was obok. Wielkie ukłony dla tych którzy mnie wspierają materialnie, ale i dla tych, którzy dzielą się ze mną dobrym słowem, życzliwą myślą. To mnie napędza, motywuje i pozwala dalej brnąć w tym bałaganie na świecie....
Dziękuję. Do zobaczenia w 2017 roku. Życzę Wam zdrowia, szczęścia i realizacji marzeń, tych malutkich ale i tych wielkich. Życzę Wam, żebyście widzieli drugiego człowieka, i w tym pędzącym świecie mieli czas aby się zatrzymać, choć na chwilę...tego właśnie Wam życzę...

Zygabiega

Kilka obrazków z 2016 roku....










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz