wtorek, 7 lutego 2017

III Zimowy Maraton Bieszczadzki - 29 styczeń 2017

Jeden dzień nieplanowanego urlopu, z powodu jakiegoś wiszącego w powietrzu choróbska, to w sumie niezły czas na napisanie kilku zdań o ostatnim moim starcie w III Zimowym Maratonie Bieszczadzkim.
Ufam, że świeże wspomnienia z tej bardzo udanej imprezy poprawią mój:
a/ stan zdrowia somatycznego
b/ ogólny nastrój, który ostatnio jest mówiąc krótko średni.
Bardziej zmęczony czy spełniony- jasne, że to drugie

Wyruszyliśmy do Cisnej w piątek 27 stycznia z samego rana, żeby dojechać do celu jeszcze "za jasnego". Napisałem "wyruszyliśMY", bowiem tak jak w ubiegłym roku, data tej imprezy ładnie zazębia się z terminem ferii w naszym województwie. Więc Rodzina zapakowana, zachwycona i gotowa na kolejny biegowy wyjazd połączony ze zwiedzaniem. Plan, który już teraz zdradzę udał się w 100 %, był ambitny, bo zaraz po biegu 29 stycznia jechaliśmy do Krakowa. Dalej była przemiła wizyta u dobrych znajomych w Czeladzi a na deser Częstochowa i jako główny punkt zwiedzania Jasna Góra. Więc tak zaprogramowani pokonywaliśmy kilometry naszym dzielnym focusem:)
Popołudnie w Cisnej przywitało nas słoneczną piękną zimową mroźną pogodą. Tak, absolutnie Kocham To miejsce!!!!Cisna to prawdziwe Bieszczady! Klimat tego miejsca sprawia, że na kilka dni będąc tam, przenosimy się w inną jakże pozytywną rzeczywistość.
Droga w okolicach Cisnej
Dream Team
Matka Natura obficie sypnęła śniegiem 
Po rozlokowaniu się w naszej miejscówce Cisna 73, którą szczerze polecamy, poszliśmy na obiadek do Trolla, herbacinę (lub piwko :) do Siekierezady, i tak ogólnie na mały rekonesans co w "naszej" Cisnej słychać.
Kolejny dzień, to z rana mała walka z autem, ale po mrozach w nocy -15 stopni i tak ta walka zakończyła się szybko, a co ważniejsze z powodzeniem. Śniadanie i ruszyliśmy na spacer. Z informacji turystycznej mieliśmy cynk, że od niedawna czynny jest taras widokowy Jeleni Skok w pobliżu Cisnej i tam skierowaliśmy nasze kroki. Po drodze były małe chwile zwątpienia u najmłodszych, ale dzielnie kroczyli szlakiem. Wszyscy podziwialiśmy zimowe widoki. W pewnym momencie mieliśmy wątpliwości gdzie dalej i spotkaliśmy miłego tubylca, który nie dość że wskazał nam drogę to i poopowiadał o  tutejszej dzikiej zwierzynie tj. o wilkach i niedźwiedziach. Niesamowite wrażenie na nas zrobił fakt, iż w pewnym momencie spotkany "przewodnik" zwrócił nam uwagę na ślady na drodze którą szliśmy, a które należały do wilka....Bardzo szybko okazało się, że dzieci nie są aż tak zmęczone i dalsze kilometry pokonywały z nami:)
Rzeka Solinka
Krótki odpoczynek
ups
Bieszczady - raz przyjedziesz i wracasz...
Po spacerze przyszedł czas na wyczyny sportowe Rocha i Tosi, którzy tradycyjnie wzięli udział w Rzeźniczątkach - biegach dla najmłodszych. Czym skorupka za młodu...Tosia to bardzo chętnie się zapisuje, Roch trochę się kryguje, ale tak na końcu to też zawsze bierze udział i jest zachwycony. Ważna jest dobrowolność, to chyba najistotniejsze. Dalej to ja odebrałem swój pakiet startowy i zacząłem przygotowania do startu. Wieczorem wcześnie już leżałem, słuchałem Trójeczki i myślałem jak to będzie.

z pamiątkowymi medalami
z pakietem w Biurze Zawodów
29 styczeń, niedziela. Pobudka około 5:30. Start zaplanowany był na 7:20, a że mieszkaliśmy niedaleko od startu spokojnie zdążyłem odhaczyć wszystkie poranne czynności. Na linię startu towarzyszyła mi Madzia. Po wejściu w strefę dla zawodników oddałem Madzi kurtkę, buzi i czekałem na sygnał startu. -11 stopni było odczuwalne, więc z niecierpliwością czekałem kiedy będę mógł już szybciej przebierać nogami:)
No i poszło. Start. Pierwsze 7 kilometrów asfaltem. Palce dłoni zacząłem czuć tak od 4-5 kilometra. Poza tym wszystko wydawało się być pod kontrolą. Mówiąc żargonem biegaczy noga podawała. Za Żubraczym skręciliśmy w dukty leśne. I zaczęła się zabawa. Świetnie przygotowane trasy przez organizatorów i nadleśnictwo Cisna. Do 17km, do najwyższego punktu maratonu prawie ciągła wspinaczka. Ale pogoda, trasa, towarzystwo, wszystko pasowało i kilometry szybko uciekały. Tu dodam, że organizatorzy wpadli na pomysł oznakowania trasy w ten sposób, że widniały banery z ilością kilometrów jeszcze do pokonania. Jak dla mnie strzał w przysłowiową dychę. Mentalnie na trasie to było dla mnie prostsze.


Wystartowało prawie 700 osób. Do 33 km biegłem w pierwszej setce. No i przyszedł bardzo istotny moment tego biegu. Mianowicie zbieg ze stokówki do Karczmy Brzeziniak, gdzie był przygotowany suto zastawiony punkt żywieniowy. Jednak ja nie o tych dobrociach ze stołu. Około 2 km ze stokówki do Karczmy i około 1,5 km na stokówkę, okazało się największą przeprawą tego biegu. Nieodśnieżony teren, śniegu miejscami, przepraszam - po dupsko, spowodowało, że słowo maraton zimowy nabrało innego znaczenia. To był prawdziwy nokaut. Te 3 km zabrało mi więcej sił aniżeli wcześniejsze 33, a jeszcze było do pokonania trochę trasy. Nie wiem kto, ale ktoś nie dopilnował tematu!!! Albo co gorsze, właśnie dopilnował, żebyśmy mieli co wspominać. Oczywiście żartuje. Brawo OTK Rzeźnik!!!:)
niespodzianka

no, pięknie k....pięknie
Ale nie ma co się mazać, tylko trzeba było do mety. Czekała Rodzinka, czekała satysfakcja!!!44, 6 km w 4:38:30 minut dało mi 124 miejsce na 691 sklasyfikowanych biegaczy. Z wyniku jestem bardzo zadowolony, tym bardziej, że tydzień przed zawodami to cholerne choróbsko po raz pierwszy w tym roku próbowało mnie kąsać.
Wbiegałem zmęczony, ale powtarzam to po raz kolejny, że towarzyszyło mi przy tym poczucie spełnienia i satysfakcji.

Podziękowania. No tak, tradycyjnie i najmocniej dziękuję Madzi, Rochowi i Tosi, że są blisko mnie w takich momentach. Dziękuję oczywiście wszystkim mi życzliwym osobom za słowa wsparcia i gratulacje. Bardzo Wam wszystkim dziękuję!!!
Osobne podziękowania dla OTK Rzeźnik za genialne imprezy, super przygotowane i do zobaczenia w czerwcu. Szwagry Band nadchodzą, prawda Mikołaj?:)
No i po biegu szybki obiad i dalej realizowaliśmy plan naszej zimowej wycieczki..Kilka ujęć które zostaną we wspomnieniach, wspólnych wspomnieniach na zawsze!








Trzymajcie się i oby do wiosny!!!
Pozdrawiam
ZygaBiega

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz