środa, 2 września 2015

Biegowe zwiedzanie Grudziądza - część I

No i jestem. Ostatni dzień urlopu. Rano logistyka związana ze szkołą dzieci, a przede wszystkim życzenia dla Rocha, mojego już jedenastoletniego synka. Najlepszego mój Mistrzu:)
Po zawiezieniu Tośki do szkoły, postanowiłem, że zabiorę Was na kilkanaście kilometrów po moim mieście. Może ciut więcej. Mam świadomość, że nie pobiegniemy wszędzie, gdzie można i gdzie przede wszystkim warto. Ale od czegoś trzeba zacząć. Więc, zapraszam na pierwszą część biegowego zwiedzania. Proszę za mną:)

Grudziądz to prawie stutysięczne miasto, pięknie położone w dolinie Wisły. O tym jak szczególne znaczenia już setki lat temu na rozwój miasta miała Wisła, niech świadczą zbudowane monumentalne Spichrza. Te, usytuowane nad brzegiem królowej polskich rzek, są wizytówką naszego miasta. Relatywnie niedawno, po kilkudziesięciu latach przerwy, do panoramy wróciła Wieża Klimek, na którą także Was zabiorę. Ale po kolei.
Wybiegam z Owczarek, dzielnicy Grudziądza, w której mieszkamy od niemalże 4 lat. Biegnąc średnicówką, czyli obwodnicą naszego miasta widać w oddali osiedle Tarpno. Z drugiej strony natomiast pięknie wyglądają Książęce Góry. Na jakimś 5 kilometrze napotykam na małą przeszkodę, jednak dość szybko "pendolino" nadjeżdża i mogę dalej kontynuować wycieczkę.

Biegnę dalej i kieruję się do pięknie zrewitalizowanego Parku Miejskiego. Tu napotykamy bogato wyposażony plac zabaw, miejsce do minigolfa jak również tradycyjne oczko wodne z fontanną, którą pamiętam od dzieciństwa.

Kolejne biegowe kroki kierują mnie (kierują nas;)) do moich Rodziców, którzy mieszkają w wyjątkowym miejscu w Grudziądzu, nad samą Wisłą. Po drodze mijam Szkołę Podstawową nr 15, miejsce początkowych 8 lat mojej edukacji. Łezka w oku się zakręciła, tak szybko mija ten czas.

widok z balkonu Rodziców
Po punkcie odżywczym u Rodziców:), biegnę do centrum Grudziądza. Biegnę obok drogi rowerowej wzdłuż Wisły. Zaraz za mostem mijam Marinę, niedawno wybudowaną i odrestaurowany budynek Wisły Grudziądz, naszego znakomitego klubu wioślarskiego. Marina stała się także miejscem spotkań aktywnych, ciekawych świata grudziądzan. A to dzięki powołanemu Klubowi Podróżnika Światowid. Pierwszym gościem tego klubu był mój Szwagier Mikołaj Dulęba, globtroter, maratończyk, ultramaratończyk, fajny gość, który opowiadał o swojej podróży do Iranu i wejściu na Demawend (5610 m n. p. m). Duma!!!

Skoro to już Marina, to jestem bardzo blisko Spichrzy, Muzeum, Fary, Wieży Klimek, Ratusza. Przebiegam obok tych miejsc z uśmiechem na twarzy. Piękne, monumentalne, nasze grudziądzkie perełki. Widok, który stał się motywem wielu publikacji, widokówek, tysięcy zdjęć. Zawsze piękny. Nie wyobrażam sobie Grudziądza bez tego widoku. Będąc na Wieży Klimek i rozglądając się po panoramie mojego miasta, po raz kolejny zdałem sobie sprawę jak bardzo lubię to miejsce. Lubię także naturalnie wyjeżdżać, ale za każdym razem gdy wracam powtarzam sobie...Dom. Moje miejsce. Przypomniały mi się słowa piosenki Grzesia Turnaua "Tutaj Jestem":

Tutaj jestem, gdzie byłem,
gdzie się urodziłem.
Tu się wychowałem
i tutaj zostałem.

Mogłem jechać, wyjechać
i stad się oddalić,
ale jednak zostałem
z tymi co zostali. itd........

I wiecie co jeszcze. Biegam już parę lat, i dzięki temu bywam często w różnych miejscach Grudziądza. I mogę obiektywnie stwierdzić, że moje miasto pięknieje. Wiele rzeczy zostało odrestaurowanych, odnowionych, powstały nowe ciekawe miejsca. Tak, tak, oczywiście odezwą się tu malkontenci, którzy zawsze są niezadowoleni. Uprawianie krytykanctwa to najprostsza rzecz, ale jednocześnie sprowadzam takie zachowanie do poziomu piaskownicy. Nie jestem rzecznikiem Prezydenta, rajców, urzędników miejskich. To co napisałem przed chwilą to moje zdanie, Marcina Zygmunta. Inni zaraz powiedzą, lata z #gru na koszulce, to co ma powiedzieć. Biegam m. in z #gru, bo utożsamiam się z moim miastem, nie wstydzę się go. Zdaje sobie sprawę, że nigdy nie będziemy takim miejscem jak Trójmiasto czy Wrocław. Ale tamte miejsca nigdy nie będą uroczym Grudziądzem. OK, koniec wywodu:). Teraz czas na małą galerię.

No dobrze, czas do domu. Wracam przez centrum Grudziądza, dalej przebiegam prze urokliwy Ogród Botaniczny.
Przez ostatnie kilometry to już tylko porządkowanie sobie myśli. Raz, że dziś był ostatni dzień mojego urlopu, dwa - rusza rok szkolny pełen wyzwań. Ale jestem pozytywnie nastawiony, zmotywowany. Będzie dobrze. Musi być.
Na koniec, chcę Wam powiedzieć, że cieszę się z powrotu do pisania.


Serdeczności!!!
Zygabiega

2 komentarze:

  1. Ale się nalatałam:)) Tylu kilometrów już dawno nie zrobiłam. Ale po naszym pięknym Grudziądzu…. Kiedy przyjeżdżam widzę nowe, fajne rzeczy. Widzę też to co obdrapane, stare, niezadbane…. I autentycznie - uwielbiam wszystko:))) Super wycieczka. Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  2. A proszę bardzo:) Odpocznij odrobinę, wkrótce inne kierunki;)

    OdpowiedzUsuń