Jest jeszcze jeden powód nazwania się w tytule biegaczem. Chciałem żeby korespondowało to z ideą bloga. Banał:).
Tak się jednak składa, że ów biegacz, to też mąż, ojciec dwójki dzieci, funkcjonariusz Służby Więziennej, chórzysta The GSingers. To wszystko razem wzięte do tzw "kupy" :) powoduje, że wplecenie 4-5 treningów w tygodniu, bez uszczerbku i konfliktu z naszymi "zmiennymi" staje się niełatwym przedsięwzięciem. Jednak do ogarnięcia. Oto moje sposoby. Zapraszam.
W sumie nie wiem od czego zacząć, bo pomysłów kiedy można biegać w zgodzie z innymi obowiązkami jest kilka.
Bieganie wcześnie rano. To zazwyczaj udaje mi się w weekendy bez służby. Naturalnie, trzeba się mocno zebrać w sobie, że podnieść dupsko o np o 5.20 żeby ogarnąć poranną toaletę i wybiec około 6. Uwierzcie mi jednak, że to co dostajemy od natury o tej porze dnia jest bezcenne. O każdej porze roku. To taka nagroda za wstanie wczesnym rankiem. Stajemy się świadkiem pięknych okoliczności przyrody, a że lubię robić zdjęcia to proszę, o to dowód.
Pięknie prawda? Ale ok. Nie biegam tylko wcześnie rano w weekendy kiedy rodzinka śpi a ja mam wolne. W tygodniu też trzeba realizować plany treningowe. No i tu jest trochę trudniej wplatać moje latanie. Opcje są różne, Po służbie do domu, podczas zajęć na basenie dzieci, wieczorami. Wszystko jednak w zgodzie z masą innych obowiązków. Zazwyczaj w poniedziałki mam regenerację, bo po służbie są tańce Tosi, a wieczorem próba chóru. Jednak ten odpoczynek w poniedziałek jest zazwyczaj wskazany po bardziej intensywnym biegowo weekendzie.
W tym miejscu "jedno" zdanie o chórze. Śpiewam od ...Jezu....łącznie kilkanaście lat. Przez chór zadziało się wiele ważnych rzeczy w moim życiu, poznałem fantastycznych ludzi, z którym dziele pasję śpiewania, ale również którzy są dla mnie Ważni poza śpiewaniem. Możemy na siebie liczyć, co wielokrotnie udowadnialiśmy. Dziękuję Wam za kibicowanie podczas moich biegów. Jesteście Najlepsi! Zapraszam to odwiedzenia i polubienia naszego profilu.
Wtorek, to wieczorne bieganie, zazwyczaj z serdecznym kolegą Jackiem.
W środę staram się biegać podczas zajęć na basenie Rocha i Tosi. Madzia nierzadko także pływa wówczas, a ja mam okazję pobiegać po lesie Rudnickim. Czwartek lub piątek popołudniami jest wolniejszy więc z reguły jeden z tych dni jest wolny od treningu i wykorzystuje ten czas na chociażby koszenie trawnika lub inne równie ważne rzeczy do załatwienia. We wszystkim musi być równowaga.
O weekendach Wam już pisałem.
Podsumowując dla chcącego nic trudnego. Oczywiście, nierzadko zdarzają się sytuacje, które burzą nam misternie uknuty plan tygodniowy, ale dostosowujemy się do tego i strój biegacza w bagażniku auta można użyć w każdej dowolnej dogodnej chwili. I to jest piękne!!!:)
Bardzo chcę w tym miejscu podziękować Madzi, za wyrozumiałość. Za to że mogę tyle trenować przy pełnej Jej akceptacji. Dziękuje także Rochowi i Tosi, za wierne kibicowanie.
Biegniemy dalej. Walczymy dalej. Samych dobrych chwil w nadchodzącym nowym tygodniu dla Was. Trzymajcie się.
Zygabiega
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz