sobota, 15 lutego 2014

I kontuzja...

No tak...stało się!
Początek roku 2012 roku przyniósł ból lewego kolana... . Chyba nie zdawałem sobie sprawy z powagi sytuacji i jeszcze styczeń przetruchtałem. Ale było coraz gorzej. Nie mogłem zupełnie wyprostować nogi. Byłem lekko przerażony, bo czynność (bieganie), która była dla mnie lekiem na wszelkie zło, zaczęła sprawiać mi ból.
Wizyta u ortopedy stała się faktem. Wyrok!!!!..zapalenie kaletki maziowej lewego kolana. Zalecana przerwa.

 http://www.medme.pl/zdrowie-a-z/choroby-a-z/zapalenie-kaletek-maziowych,464,0,1.html

Antybiotyk, rehabilitacja, zabiegi. Sądziłem, w mojej naiwności, że dwa tygodnie po wizycie u specjalisty i wrócę aktywności. Nic bardzie mylnego.
Zarzuciłem leki, krioterapia, jonoforeza, ..i moja próba po dwóch tygodnia lekkiej przebieżki. Niestety po 5 km zupełnie rekreacyjnego tempa ból wrócił...Strasznie mi było smutno:(((((
Lekiem okazał się...czas...Po dwóch miesiącach bezwzględnej przerwy w bieganiu wróciłem do leciutkich treningów...i było nieźle....
Tak Kochani, czasami jest tak,że najlepszym lekiem jest czas, przerwa w treningu. Wiem, jako biegacz najlepiej, że jest to trudne, ale czasami tak trzeba.
Maj był już zdecydowanie lepszy. Więcej pobiegałem...
Kolejny wpis będzie bardziej optymistyczny. Powrót do zawodów. Polska Biega, I Bieg Trzech Plaż i podjęta decyzja na jesienny bieg w Poznaniu...długi bieg...ale o tym kolejnym razem.
Pozdrawiam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz